Kolejka po pieniądze agenta nieruchomości

Kolejka po pieniądze agenta nieruchomości – kto zarabia, a kto tylko wydaje?

Jeszcze kilkanaście lat temu praca agenta nieruchomości była prosta: sam pozyskiwałeś klientów, robiłeś zdjęcia, pisałeś opisy, wieszałeś banery, nosiłeś ulotki, chodziłeś na networkingi… Wszystko było w Twoich rękach – wysiłek przekładał się bezpośrednio na zarobioną prowizję. “Sukces agenta nieruchomości zależy od pochodzenia …………… jak agent pochodzi, to agent zarobi.” 🙂 A dziś?

Dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej. Kolejka ludzi stoi po Twój dochód, i każdy chce wziąć coś dla siebie, bo przecież nasze “prowizje są gigantyczne”:

  • Eksperci od leadów i reklam w Google, Meta, LinkedIn – „gwarantujemy Ci 4 umowy na wyłączność w miesiącu”, “bądź nowoczesnym pośrednikiem, klienci sami przyjdą”, a budżety rosną jak na drożdżach.
  • Fotograf, droniarz, wideomaker, grafik, home stager – wszystko po to, by oferta wyglądała jak milion dolarów.
  • Portale ogłoszeniowe – pomimo, że kosztują drogo, ich ceny ciągle rosną a chwilę po wystawieniu ogłoszenia już trzeba inwestować w podbicia, aby oferta nie zniknęła w tłumie. 
  • CRM-y, oprogramowanie do wycen czy agregatory ogłoszeń, narzędzia z AI  – bo „musisz być na czasie” i szukasz idealnego narzędzia, który wszystko za Ciebie zrobi – idealną wycenę, ogłoszenie, które sprzedaje, raport dla klienta …
  • Księgowy, prawnik, doradca podatkowy, ZUS – biuro nie zrobi się samo, a ryzyko w nieruchomościach jest spore.
  • Samochód, smartfon, smartwatch, laptop, subskrypcje programów – wszystko musi działać perfekcyjnie, a ty musisz być trendy a nie „cringe”.

Do tego dochodzą: szkolenia, kursy, certyfikaty, licencje, marketing osobisty, druk ulotek, reklamy outdoor…. naprawdę, jest tego sporo.

A klienci? Oni często chcą płacić mniej….

Koszty rosną, prowizje topnieją, a presja na wynik robi się większa niż kiedykolwiek.

I tu wkracza krytyczny wątek: jeśli wszystko zlecasz, kupujesz i wynajmujesz, w pewnym momencie stajesz się zbędny. Nie ma miejsca dla Ciebie i łatwo Cię zastąpić. Wszystko, co robisz, przestaje budować Twój wizerunek i pozycję na rynku. Stajesz się częścią systemu, w którym Twój wysiłek znika w cieniu innych usług, a prowizja przepływa do kolejnych „specjalistów od wszystkiego”, dostawców aplikacji, portali… i niewiele zostaje.

Dodatkowo łatwo się w tym wszystkim rozleniwić. Skoro fotograf zrobi zdjęcia, home stager ustawi poduszki, a agencja marketingowa ustawi kampanię – to po co się wysilać? Może wystarczy pracować 2 godziny dziennie? 

Problem w tym, że za nicnierobienie nikt nie płaci dziesiątek tysięcy złotych. W tej branży, jeśli nie jesteś w ruchu, jeśli nie rozwijasz relacji i nie podnosisz swojej wartości – obudzisz się bez klientów, albo będziesz musiał coraz więcej płacić za ich pozyskanie. Więc lepiej obudź się sam, zanim całkiem zapadniesz w sen zimowy.

Jeśli wszystko kupujesz, inwestujesz w każdy gadżet i każdą usługę, czasami zapominasz, że najważniejszy jest kontakt z klientem, relacja, zaufanie, Twoja wiedza, doświadczenie i umiejętność zrozumienia jego potrzeb. Nie musisz być jak dinozaur, który wyginął, ale nie wpadnij w pułapkę, w której stajesz się zbędny albo wydajesz większość swojej prowizji na to, żeby ją zarobić. 

Wniosek? Rozsądek, selekcja kosztów i świadomy wybór narzędzi mogą uratować Twój biznes i Twój portfel. Pieniądze są tam, gdzie są klienci – ale nie zawsze tam, gdzie najmodniejszy sprzęt i najdroższy marketing. Nie, nie mówię żeby mieć “węża w kieszeni” – pewne usługi trzeba kupić. I kropka. 

Ale prawda jest taka: pośrednictwo to nadal jest praca. Żeby zarobić, nieraz trzeba się naprawdę mocno naharować – biegać, dzwonić, negocjować, ratować sytuacje, które klientowi wydają się beznadziejne, kojarzyć fakty, rozwiązywać problemy. Za to… nie ma tu szklanego sufitu. Najlepsi zarabiają naprawdę duże pieniądze. A ci, którzy wolą czekać, aż wszystko zrobi się samo? Mogą tylko o tych pieniądzach pomarzyć.

Więc rada na koniec? Rusz d… i pracuj, bo w tej branży nic nie przychodzi za darmo.

„Pieczone gołąbki nie lecą same do gąbki”  – pamiętasz to przysłowie? Jest w nim sporo prawdy.

[AS] Kolejka po pieniądze agenta nieruchomości – kto zarabia, a kto tylko wydaje?

Agata Stradomska Autor

Moją pasją są nieruchomości. Od ponad 15 lat pomagam klientom sprzedawać i wynajmować mieszkania, domy i działki. Jeśli planujesz sprzedać lub wynająć nieruchomość - zapraszam do kontaktu. Zadzwoń: tel: 662-307-207 lub napisz: [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.